Reszel

Reszel - miasteczko na Warmii

Przysłowia ludowe: Suchemu kwietniowi chłop się nie raduje, bo kwiecień mokry dobry rok zwiastuje

Reszel - Ludzie znani i szanowani

Kim jest Alfons Siemetzki?

Z pewnością większość z nas, reszelaków, zauważa na ulicach naszego miasta, obecność starszego pana, zawsze w jasnym ubraniu, w charakterystycznym kaszkiecie, rozmawiającego „łamaną polszczyzną“ z niemieckim akcentem. Pojawia tu się zawsze wiosną i mieszka do późnej jesieni.

Alfons Siemetzki to rodowity reszelanin. Urodził się w Reszlu prawie 82 lata temu. Jego ojciec był sędzią w reszelskim magistracie. Tu spędził dzieciństwo i wczesną młodość. Skutki wojny dotknęły go bardzo boleśnie; szalejący zaraz po wojnie tyfus zabrał mu matkę, ojca i siostrę. W roku zakończenia II wojny światowej piętnastoletni Alfons musiał radzić sobie sam. Podobnie jak pozostali, nieliczni mieszkańcy miasta, którzy nie opuścili go przed nadejściem wojsk sowieckich, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Jednak jego wyjątkowo cenne w tym okresie umiejętności techniczne (m.in. znajomość instalatorstwa elektrycznego) pozwoliły mu ocalić życie i przetrwać.

W 1946 roku wyjechał do Niemiec. Bardzo jednak tęsknił za rodzinnym miastem. Wrócił do Reszla już w 1947 roku. Był to wyjątkowo trudny czas; „żelazna kurtyna“ podzieliła Europę. Polskobrzmiące nazwisko jednak ułatwiało powrót. Tu, gdzie kiedyś były niemieckie Prusy Wschodnie teraz była Polska. Odwiedził groby najbliższych i znajome miejsca. Spotkał się z dalszymi członkami rodziny. Powrót do Niemiec okazał się dużo trudniejszy. Parę razy otarł się o śmierć. Szczęście i własna odwaga pomogły mu przeżyć. Jego podróż do Polski i powrót była dużą sensacją w Niemczech. 17-letni Alfons za relację ze swojej ryzykanckiej podróży do Prus otrzymał od Gazety Reńskiej 100 marek, które w dużej części przeznaczył na zakup luksusowego i deficytowego w tym okresie towaru,słodkiej lukrecji. Do dziś p.Alfons wspomina jej smak.

W Niemczech zdobył wykształcenie i pracę w wymarzonym zawodzie. Od najmłodszych lat pociągało go latanie. Skonstruował helikopter, który nazwał pierwszymi literami swojego imienia i nazwiska i tego, co zawsze było mu najbliższe, czyli Reszla i Prus Wschodnich. ASRO- A (Alfons)- S(Siemetzki)- R(Roessel)-O(Ostpreussen).

Z legalną już wizytą w Polsce i w Reszlu p. Alfons był w 1968 roku. Skorzystał z możliwości wyjazdu na Targi w Poznaniu. Od tej pory co najmniej raz w roku był w swoim ukochanym mieście. Z chwilą przejścia na emeryturę Reszel stał się jego drugim domem. P. Alfons przyjeżdżał wiosną i mieszkał z nami do jesieni. W tym czasie poznawał obecnych mieszkańców miasta. Obserwował zachodzące zmiany.

Zawsze miły i życzliwy dla wszystkich.

Po powrocie do Niemiec opisywał to, co zdarzyło się w czasie jego pobytu w Reszlu i rozsyłał w formie kilkustronicowych listów do byłych mieszkańców naszego miasta i okolic, żywo zainteresowanych tym, co się u nas dzieje.

W 2001 roku p. Alfons odrestaurował zegar znajdujący się na budynku dawnego Kolegium Jezuickiego w Reszlu. Wsparcia finansowego udzieliło niemieckie Stowarzyszenie Absolwentów Reszelskiego Gimnzajum.

Godna podziwu jest jego niesłabnąca miłość do rodzinnego miasta i to, że zawsze w każdej sytuacji podkreśla to, że kocha tak jak my, ten sam kawałek świata.

O Alfonsie Siemetzkim więcej na stronie: www.miastoreszel.home.pl zakładka: Ludzie

REKLAMA

opublikowano: 2012-06-04, © Jolanta Grzyb,

18

ostatnie artykuły z tego działu:

 fot.Jolanta Grzyb
fot. Jolanta Grzyb
 fot.Jolanta Grzyb
fot. Jolanta Grzyb
 fot.Jolanta Grzyb
fot. Jolanta Grzyb
 fot.Jolanta Grzyb
fot. Jolanta Grzyb
 fot.Jolanta Grzyb
fot. Jolanta Grzyb